czwartek, 16 marca 2017

Kluczyk.

Zastanawiałam się ostatnio, czy miałbyś ochotę kupić mnie całą? A może chciałbyś dokonać zakupu na części? No bo po co byłyby Ci moje uszy i paznokcie? Usta, dłonie... To już co innego. Przydatne.

Gdybym wystawiła się na allegro i podesłała Ci w wiadomości ten tajemniczo brzmiący link. Byłbyś w stanie wylicytować mnie całą dla siebie? Walczyłbyś o mnie z pozostałymi interesantami? W umowie sprzedaży szczegółowo wypisałabym kilka istotnych informacji o sobie. Że nie umiem przyrządzić zupy-krem, ani cerować skarpetek, ale napisałabym za to że potrafię upiec smakowity sernik, potrafię dotrzymywać towarzystwa w każdą pogodę i niepogodę, wychodzić na długie spacery, wysłuchiwać wszystkich smutków i radości, a także drapać długimi chwilami po pleckach. 

Nie martw się. Dbam o siebie. Nie chciałabym trafić w niepowołane ręce, nie ufam Ci, dlatego nie wystawię siebie na sprzedaż.

Ale gdybyś jednak był zainteresowany...
Kluczyk do mojego gościnnego serca jest w prawej tylnej kieszeni tych znoszonych jeans'owych spodni na tamtej stercie do prania. Możesz go sobie wziąć, bo ja już go nie potrzebuję.


Z namiętnym objęciem i figą z makiem.
Prawie Twoja Ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz