wtorek, 23 października 2012

Wielki świat.



Za oknem pierwsze mroźne wiatry, mgliste wschody słońca, brązowo-rudo-złote dywany i zapachy mokrego listowia. Jesień. Ludzie zaczynają opatulać swe krtanie szalikami, a zmarznięte dłonie chowają w kieszeniach jakby właśnie teraz chcieli znaleźć w nich odrobinę szczęścia. Pojawiają się pierwsze poróżowiałe nosy będące oznaką przeziębienia jak i nieobecne spojrzenia zwiastujące melancholijne stany. A co się dzieje ze mną?

Boję się. Zaczynam znów gubić się w zawiłościach rzeczywistości. Świat staje się dla mnie wielkim miejskim labiryntem. Bariery architektoniczne nie do przeskoczenia, ludzka złośliwość nie do ominięcia. A ja, mała duża dziewczynka stojąca przy pasach, rozglądając się to w lewo to w prawo w głębi ducha czekam aż Ktoś złapie moją dłoń i przeprowadzi na drugą stronę. Zakładając oczywiście, że nie będzie to pedofil, wykorzystywacz, złodziej, kryminalista czy jakieś inne zło w ludzkiej postaci. Sama potrafię zapiąć sandały i zapleść warkocze, jednak nie ukrywam że życie, że ten świat niczym wielkie cuchnące miasto, wolałabym przemierzać mogąc oprzeć swą duszę na czyimś ramieniu. Na całe szczęście, odnalazłam takie ramię.

Lecz to nie wszystko. Czuję że nie robię nic ani dla siebie ani dla innych. Nie mam kiedy odwiedzić schroniskowych psiaków, nie mam finansów ażeby według swojej obietnicy przyłożyć się do jazdy konnej. Nie mówiąc o tych wszystkich ambitnych "chciałabym" ... Chciałabym zgłosić się jako wolontariuszka do fundacji, chciałabym znaleźć dorywczą pracę, chciałabym zapisać się na jogę... Czuję się jakby nie spełniona. Te dwa kierunki studiów nie pozwalają mi wypocząć ani fizycznie ani psychicznie. Tak bardzo chciałabym żeby to wszystko się ułożyło. Chciałabym odnaleźć się w tym ogromnym mieście i dać innym ludziom jak najwięcej siebie. Mieć chociażby taką możliwość.

I mimo że jestem szczęśliwa, w mojej duszyczce nastąpiły jesienne wątpliwości. Proszę, wspieraj dalej tą małą dużą, nieco zagubioną dziewczynkę. Obiecuję, że w końcu znajdę swoje miejsce w świecie, odnajdę drogę w tym przeklętym i ponurym miejskim labiryncie. Bo w końcu po każdej jesieni następuje też i wiosna...  

sobota, 22 września 2012

Współczesny erotyk nocny.


Wyślij mi gołębiem list, 
zapieczętowany Twymi słowy. 
Twym szeptem napisany, 
 zapachem romantyczności skropiony. 

Otworzę go późną nocą, 
 otworzę swymi usta, 
otworzę delikatnie, by nie okazało się, 
 że koperta jest znowu pusta. 

 Zacznę czytać cicho, 
tylko ja, tu, sama. 
Z rumieńcem na twarzy... 
 pragnąc Twego ciała. 

Pragnąc Twych źrenic głębi, 
Tych ciemnych, niepospolitych, 
szukając w nich zagadek 
miłości nieodkrytych. 

Czując Twoje dłonie
błądzące po mym ciele, 
Będę drżeć rozgrzana, 
pragnąc całego, prawdziwego Ciebie. 

Spać nie będę mogła, 
zauroczona Twymi słowy. 
Całą noc trapić mnie będzie pytanie... 
 "Czy wierzyć oszustowi?"

wtorek, 28 sierpnia 2012

O bieszczadzkich aniołach i Bieszczadach w koniach.



Poranny widok z okna.

Co rusz ktoś pyta się mnie "Jak tam na koniach?!", pytając w domyśle o mój wyjazd marzeń. O Bieszczady. Nie potrafię wtedy odpowiedzieć nic innego jak tylko "było magicznie/ cudownie/ bajkowo". A to nieprawda. To było coś większego. Coś piękniejszego. Coś, czego boję się opisać w obawie przed małostkowością i ludzkim niezrozumieniem.


Wyobraź sobie radość, którą daje siadanie na końskim grzebiecie. Gdy starasz się zrozumieć to co myśli twój towarzysz i próbujesz spojrzeć na świat jego oczami. Patrzysz na wszystko z odmiennej perspektywy, a otaczający Cię świat wydaje się zupełnie inny. Pragniesz więc być dobry dla swego kompana, zjednoczyć się z jego nieposkromionym nigdy pięknem, dziką duszą i szeroko rozumianą siłą, chcesz stać się tak samo wolny.

Wyobraź sobie takie zaufanie jakim obdarzasz to stworzenie, które pozwoli Wam przedzierać się przez głębokie błoto gdy po jednej stronie nieprzejezdny szlak a po drugiej strome zbocze prowadzące wprost do rwącego strumienia. Zaufanie które pozwoli Wam pokonać mętną rzekę o rwącym nurcie i kamienistym dnie. Zaufanie które pozwoli Ci oddać wodze, gdy koń najlepiej wie jak pokonać strome zejście, gdy wilgotna ziemia osuwa się pod kopytami. Doskonale wiedział jak pokonać przeszkody o których nawet mi się nie śniło, wystarczyło tylko zaufać, a on dawał z siebie wszystko.

Wyobraź sobie taką wolność, którą daje galop po otwartym polu, gdzie wkoło zieloność, kwiecistość, delikatne wzniesienia, a dalej lasy i surowe, dzikie góry. Wolność, którą daje wspólne zdobycie kolejnego szczytu. Wolność w głowie, gdy nie liczy się nic prócz bieszczadzkich szlaków i końskiego kompana, który pokazuje zakamarki, których nie widziałeś nawet we śnie.


Bieszczadzkie konie i bieszczadzkie anioły.
Konie w Bieszczadach i Bieszczady w koniach.


Korab, Wisus, Wena. Dziękuję Wam za cierpliwość oraz za to co dzięki Wam zobaczyłam i przeżyłam. To było piękniejsze od moich sennych marzeń.
Dziękuję ludziom którzy tam byli, za atmosferę którą tworzyli, za wiedzę którą mi przekazali, za serdeczność i ludzkość.
Dziękuję właścicielom tego miejsca, za organizację, za miłość do zwierząt i pasje, którymi się dzielą.
Dziękuję Bieszczadom za ich magię.



Może brzmi to wyniośle i patetycznie lecz trudno. Nikt nie zabroni mi posiadania pięknych wspomnień.

sobota, 19 maja 2012

Romantyczność.

"Mam ochotę na romantyczność" -  powiedziała młoda dziewczynka do swojego internetowego kochanka, pewnego niespokojnego dnia.

"O tej porze kwiaciarnie są już pozamykane, ale na miejscu pewnie dałoby się coś wykombinować.
Tutaj mogę niewiele ^^' "

"Nie o  taką romantyczność mi chodzi" - odpowiedziała wzdychając i spoglądając przez okno na zachmurzone niebo.

"To może gorąca kąpiel ze świecami zapachowymi i może jakieś płatki na wodzie? ;)" - kombinował dalej, po raz kolejny wykazując się swoją wybujałą wyobraźnią.

" Nie o taką romantyczność mi chodzi" - powtórzyła spokojnie, chociaż pomysł znów wydawał się kuszący.

"Poddaję się. Nie jestem romantyczny."

"Jesteś.
Ja po prostu, potrzebuję kogoś.
Kogoś komu będę mogła patrzeć w oczy, gdy dotyka mojego policzka.
Policzka zarumienionego od wstydu, czy z mokrymi, gorzkimi szlaczkami łez. Nieistotne.
Mieć przed nim małe, słodkie tajemnice i równocześnie być przy nim sobą.
Chce, żeby dotykał mojej dłoni.
Żeby nauczył mnie romantyczności...
Żeby nauczył mnie cieszyć się zachodzącym słońcem i drobnymi pięknościami świata.
By nie patrzył na mnie jak na idiotkę, kiedy zachwycam się rudymi wiewiórkami w parku.
By być przy nim bezpieczną, piękną i kochaną.
Takiej romantyczności pragnę."


"Miałbym problem, żeby nauczyć Cię cieszyć się słońcem. Dopóki GO wspominasz to tylko z nim byłabyś w stanie się cieszyć...  W ogóle wszystkim.
Niestety...

 Do takiej romantyczności potrzeba miłości. W Twojej sytuacji chyba tylko tamten byłby w stanie temu sprostać." - jak wiele osób potrafi ją tak rozgryźć?

I położyła głowę na biurku żałując tylko, że nie ma w pobliżu kogoś, kto pęsetą delikatnie wydłubałby z niej wspomnienia i uczucia.