sobota, 19 maja 2012

Romantyczność.

"Mam ochotę na romantyczność" -  powiedziała młoda dziewczynka do swojego internetowego kochanka, pewnego niespokojnego dnia.

"O tej porze kwiaciarnie są już pozamykane, ale na miejscu pewnie dałoby się coś wykombinować.
Tutaj mogę niewiele ^^' "

"Nie o  taką romantyczność mi chodzi" - odpowiedziała wzdychając i spoglądając przez okno na zachmurzone niebo.

"To może gorąca kąpiel ze świecami zapachowymi i może jakieś płatki na wodzie? ;)" - kombinował dalej, po raz kolejny wykazując się swoją wybujałą wyobraźnią.

" Nie o taką romantyczność mi chodzi" - powtórzyła spokojnie, chociaż pomysł znów wydawał się kuszący.

"Poddaję się. Nie jestem romantyczny."

"Jesteś.
Ja po prostu, potrzebuję kogoś.
Kogoś komu będę mogła patrzeć w oczy, gdy dotyka mojego policzka.
Policzka zarumienionego od wstydu, czy z mokrymi, gorzkimi szlaczkami łez. Nieistotne.
Mieć przed nim małe, słodkie tajemnice i równocześnie być przy nim sobą.
Chce, żeby dotykał mojej dłoni.
Żeby nauczył mnie romantyczności...
Żeby nauczył mnie cieszyć się zachodzącym słońcem i drobnymi pięknościami świata.
By nie patrzył na mnie jak na idiotkę, kiedy zachwycam się rudymi wiewiórkami w parku.
By być przy nim bezpieczną, piękną i kochaną.
Takiej romantyczności pragnę."


"Miałbym problem, żeby nauczyć Cię cieszyć się słońcem. Dopóki GO wspominasz to tylko z nim byłabyś w stanie się cieszyć...  W ogóle wszystkim.
Niestety...

 Do takiej romantyczności potrzeba miłości. W Twojej sytuacji chyba tylko tamten byłby w stanie temu sprostać." - jak wiele osób potrafi ją tak rozgryźć?

I położyła głowę na biurku żałując tylko, że nie ma w pobliżu kogoś, kto pęsetą delikatnie wydłubałby z niej wspomnienia i uczucia.